środa, 31 sierpnia 2016

ŚWIECZKA W PUSZCE Czyli rozpal zmysły, po ciężkim dniu.

Hejka ;)

Kto nie lubi długich, gorących kąpieli przy świetle i zapachu świec?
Bywa, że częsty relaks w wannie skutkuje tym, że zostaje nam mnóstwo końcówek świec.
Po co kupować nową, skoro można zrobić z nich jedną i unikalną? Możemy w prosty sposób sprawić, żeby nasza kolejna kąpiel dała nam jeszcze więcej przyjemności.

Dziś pokaże Wam, jak w łatwy sposób można samemu zrobić świeczkę, w upcyklingowym świeczniku - puszce.

Zaczniemy od ozdobienia puszki.

Co będzie nam potrzebne:
  • Włóczka, w wybranym kolorze
  • Klej, może być zwykły szkolny, byle był wyciskany
  • Pędzelek
  • Mały pojemniczek
  • Puszka (możemy użyć puszki po kukurydzy, groszku itp.)


Po opróżnieniu puszki myjemy ją dokładnie i zrywamy etykietę.
Nie przejmujcie się jeśli zostanie na niej klej. Później zakryjemy go włóczką.


Do plastikowego pojemniczka wyciskamy klej. Dodajemy dosłownie kilka kropel wody i mieszamy pędzelkiem. Klej się wtedy lepiej rozprowadza. Tylko uważajcie aby nie rozwodnić go za bardzo.
Po wymieszaniu nakładamy klej na puszkę.
Zaczynamy nawijać włóczkę. Pamiętajcie, żeby co chwilę wyrównywać palcem wcześniejsze okrążenia. Dzięki temu nie zaskoczą Was na końcu prześwity metalu.


Ja użyję dziś dwóch kolorów włóczki.
Nawinęłam kawałek koloru szarego. Teraz odcinam go nożyczkami.


Nakładam na puszkę klej. Biorę drugą wybraną włóczkę.
Nawijam w ten sam sposób dalszą część.


Piaskowa włóczka nawinięta. Odcinam. Ponownie nawijam szarą.




Ostatnie okrążenie i puszka prawie gotowa.
Końcówkę włóczki staramy się dobrze przykleić. Możemy docisnąć ją palcem i potrzymać kilka sekund.
Jeśli przy pierwszej Waszej puszce włóczka będzie się delikatnie na końcu odklejać, użyjcie szybkoschnącego kleju (np. kropelki). Przy kolejnych dojdziecie na pewno do wprawy i nie będziecie musieli używać innych pomocy ;)
Odstawcie puszkę na kilka minut. Klej musi wyschnąć.


Na koniec przewiązuję kokardę z szarej włoczki na środku puszki.
Tak wygląda efekt końcowy.


Nadszedł czas na przetopienie świeczki.

Przygotujcie sobie:
  • Wcześniej zrobioną puszkę
  • Końcówki starych świeczek
  • Pojemnik do roztapiania, przykrywany, nadający się do grzania w mikrofali
  • Knot
  • Coś do mieszania


Kruszymy część resztek świeczek i wrzucamy do pojemnika. Będziemy wlewać masę małymi warstwami, ponieważ trzeba odczekać aż świeczka dobrze stężeje, gdyż może nam się zapadać.


Wstawiamy do mikrofalówki na 2-3 minuty. Wyjmujemy i mieszamy. Jeśli nie stopiło się wszystko dokładnie, grzejemy kolejną minutkę.
Roztopiony wosk przelewamy delikatnie do puszki tak, aby nie zalać całej kuchni ani puszki po bokach :)


Czekamy kilka minutek, żeby świeczka w połowie zastygła. Wsadzamy knot na dno. Wykonujemy to w ten sposób aby knot stał sztywno i się nie wywracał na boki. Odstawiamy świeczkę na kilkanaście minut do ostygnięcia.


Moja pierwsza warstwa świeczki gotowa.
Mogę rozgrzewać kolejną część resztek.
Stopioną masę wlewam ostrożnie do puszki na wcześniejszą warstwę, tak aby nie zalać knota.


Odstawiamy do ostygnięcia. Jeśli knot się przechyla, można podtrzymać go łyżką kładąc ją na puszce i opierając na niej knot.


Wcześniej w ten sam sposób zrobiłam inne świeczki.


Możemy włóczką owinąć też butelki i wykorzystać jako własnoręcznie robiony wazon ;)
Ja z Ewą zrobiłyśmy właśnie takie.
I mamy zestaw ;)


Czekamy na Wasze opinie w komentarzach.
A teraz zmykam zrelaksować się w wannie.
;)



niedziela, 28 sierpnia 2016

SATYNOWE ZAKŁADKI DO KSIĄŻKI
Czyli problemy z chochlikami.


Hola Dziubaski :)


W dzisiejsze deszczowe popołudnie pomyślałam sobie, że poczytam książkę. Zrobiłam więc pyszną kawusie i wybrałam lekturę. Zmierzając ku fotelowi zgarnęłam koc i oddałam się przyjemności czytania. Po pewnym czasie przypomniało mi się, że nie wzięłam ciasteczka, a kawa bez ciasteczka to przecież nie kawa. Wstaję i co? Okazuje się, że nie mam zakładki do książki. Ostatnie sto tysięcy oczywiście zgubiłam lub oddałam razem z książką do biblioteki a resztę ukradły mi chochliki kornwalijskie*.
Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu zakładki tymczasowej i wzrok mój padł na pudełko z koralikami. Jakby to napisali w książce: uważny obserwator dostrzegłby błysk w moich oczach.
Wpadłam na pomysł niczym pomysłowy Dobromir.
:)


Dzisiaj zrobimy zakładkę do książki (lub kilka na zapas).


Potrzebne będą nam:
  • kolorowa a la satynowa włóczka
  • kilka koralików
  • kwiatuszki ozdobne
  • nawlekacz do igieł
  • nożyczki
  • zapalniczka
  • możliwe, że przyda nam się szydełko




Pracę zaczynam od odmierzenia potrzebnej długości włóczki. Na jednym końcu wiąże supełek i nawlekam koraliki.


Po największym koraliku nawlekam kwiatuszka.
Mniejsze koraliki nawlekam pomagając sobie nawlekaczem (nie wiem czy dobrze to nazywam ale przyjmijmy, że tak :) ). W większych koralikach czasem przydaje się drobne szydełko lub igła z dużym oczkiem.
Na końcu robię kolejny supełek, żeby koraliczki się nie przesuwały.



Na drugim końcu włóczki, kilka centymetrów od końcówki, zawiązuje supełek i ponownie nawlekam ozdoby.



Zabezpieczam zakładkę kolejnym supełkiem.
Końcowe supełki delikatnie opalam zapalniczką, żeby zabezpieczyć je przed rozwiązaniem.
W przypadku naturalnych włókiem zamiast opalania stosuję odrobinę bezbarwnego lakieru do paznokci.



Zakładka gotowa. Bardzo mi się podoba.
W użyciu wygląda jeszcze lepiej. :)




Poszłam za ciosem i zrobiłam kilka następnych. :)
Dziękuje za uwagę. :)
Do następnego. :)




Zakładki gotowe to może i książkę skończę czytać. :)



* Chochliki kornwalijskie występują w książce o Harrym Potterze, którego jestem entuzjastką.

czwartek, 25 sierpnia 2016



BABECZKI Z TRUSKAWKAMI
Czyli pokaż kotku, co masz w środku.


Postanowiłam Wam pokazać sposób na szybki przysmak do rytualnej, popołudniowej kawy.
Dziś pieczemy babeczki.
Z Ewą uważamy, że kawa bez słodkiego dodatku, to nie kawa.
A wiadomo każdemu zdarza się grzebać po szafkach i nic ciekawego nie znaleźć. Nie odpuścimy tak łatwo.
Wyznawcy słodyczy, trzepaczka w dłoń i do dzieła !!!


Oto co potrzebujemy do wykonania ciasta:
  • 140 g mąki krupczatki
  • 140 g masła
  • łyżka mąki ziemniaczanej
  • 100 g cukru
  • 2 jaja
  • kilka truskawek
  • łyżeczka proszku do pieczenia
  • pół płaskiej łyżeczki cukru migdałowego
  • coś do posypania - ja użyję cukru pudru


Oraz potrzebne przybory:
  • miska
  • trzepaczka
  • łyżka drewniana
  • sitko do umycia owoców
  • magiczny sprzęt do oddzielania żółtka od białka (nie pytajcie mnie o nazwę ;> )
  • miarka
  • małe naczynie, ja wzięłam pojemnik plastikowy
  • i oczywiście silikonowe formy do babeczek



ZACZYNAMY!
Pierwszą rzeczą, którą musimy zrobić to utarcie masła z cukrem i cukrem migdałowym na gładką masę.



Nadszedł czas na użycie magicznego sprzętu ;) Oddzielamy białko od żółtka. Białko odstawiamy na bok a żółtko wrzucamy do masy w misce.



Dodajemy mąkę oraz proszek do pieczenia. Energicznie mieszamy.



Odstawiamy miskę z masą na bok aby zająć się białkiem.
Przelewamy je do miarki i trzepiemy do uzyskania piany.






Pianę przekładamy do wcześniej przygotowanego ciasta. Mieszamy wszystko.




Wkładamy gładko utartą masę do silikonowych foremek. Odstawiamy je na bok.



W międzyczasie rozgrzewamy piekarnik do 180st.

Czas na truskawki ;) Myjemy je i odkrajamy szypułki.



Mąkę ziemniaczaną wsypujemy do pojemniczka razem z truskawkami i delikatnie je obtaczamy
( aby nie puściły soku i nie zrobił się zakalec )




Obtoczone w mące truskawki możemy wsadzić w babeczki.
I wsadzamy do piekarnika na ok. 25min.



Czas minął. Czas zobaczyć co nam tam urosło ;)



Oczywiście wierzch babeczki posypujemy cukrem pudrem.
I gotowe.
Tak wygląda babeczka, która zaraz podam Ewie ;)



Smacznego ;)